wtorek, 26 listopada 2013

Klubowe ABC -SQ

W związku z urodzinami klubu SQ poleciałem w miniony weekend do Poznania. Ta wizyta zmotywowała mnie do napisania artykułu oraz podsunęła pomysł na serię kolejnych, które w dalszej przyszłości będą pojawiać się na moim blogu. Zanim jednak napiszę o klubie SQ, pokrótce wspomnę o jeszcze jednej imprezie która również odbywała się w ten weekend w Poznaniu i w której miałem przyjemność uczestniczyć.
 
W dniach 9-17 listopada Poznań gościł 3. już edycję festiwalu Poznań Baroque. Projekt powstał 3 lata temu z zamiarem uświetnienia polskiej prezydencji w Unii Europejskiej i był na tyle udany, że organizatorzy postanowili kontynuować go w kolejnych latach. W tym roku melomani mogli wybierać spośród 23 koncertów odbywających się w takich miejscach jak Teatr Polski , CK Zamek i Pałac Działyńskich. Organizatorzy stawiają na muzykę kameralną oraz na przedstawianie znanych utworów w zupełnie nowych aranżacjach i transkrypcjach na nietypowe instrumenty. Miałem okazję uczestniczyć w koncercie pieśni odbywającym się na terenie Teatru Polskiego. Koncert stał na bardzo wysokim poziomie i sprawił, że z pewnością pojawię się na festiwalu również w przyszłym roku, do czego i Was zachęcam.
Wracając do klubu SQ – to spadkobierca dawnego klubu Eskulap, jeden z najbardziej znanych klubów w Polsce, laureat wielu branżowych nagród oraz pierwszy polski klub, który znalazł się w rankingu Top 100 Clubs Brytyjskiego Magazynu „DJ MAG”. Grało tu wielu artystów z najwyższej półki, między innymi: Paul Kalkebrenner, Simian Mobile Disco czy też Hernan Cattaneo. Sam byłem tam na kilku naprawdę dobrych imprezach, między innymi na 5. urodzinach klubu ze wspomnianym wcześniej Hernnanem Cattaneo. Jednakże po sobotniej imprezie w klubie moje wrażenie zmieniło się na gorsze. Zacznijmy od publiki. Większość mężczyzn ubranych było w koszule amerykańskich marek dla klasy średniej, które w Polsce uchodzą za luksusowe. Można było odnieść wrażenie, że bez koszuli z koniem nie przystajesz do towarzystwa. Cały czas miałem jednak w głowie wypowiedz selekcjonera jednego z berlińskich klubów, skierowaną do podobnie ubranej osoby stojącej w kolejce, a przytoczoną mi kiedyś przez moją znajomą: „zmień to na jakiś t-shirt, przyszedłeś na imprezę a nie do pracy”. Ogólnie myślę, że większość uczestników imprezy świetnie dogadałaby się z bohaterami serialu Warsaw Shore... Największym minusem imprezy była jednak całkowita ignorancja obowiązującego w Polsce zakazu palenia. Klub był wypełniony dymem papierosowym, a na palące osoby nikt nie zwracał najmniejszej uwagi. To smutne, że Polacy nie potrafią dostosować się do obowiązujących przepisów. Taki sam zakaz obowiązuje w większości krajów w Europie i tam jest respektowany. Po wyjściu z klubu nie ma się wrażenia jakby wykąpało się w beczce smoły.

Gorąco zachęcam do udostępniania i komentowania.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz